Żegnaj mi
512
tytuł:
Żegnaj mi
gatunek:
walc
muzyka:
słowa:
Brzmią walca tony, tchnie perfum woń,
Hej, pary kręcą się wokoło
On ter danserki ujmuje dłoń
I w taniec rzuca się wesoło
Rumieńcem twarz płonie, oczęta lśnią
Zawisła na jego ramieniu
A walca dźwięki wirują i brzmią
W rozkosznem jak sen omamieniu,
„Tam mama czeka. Ach puść mnie już pan”
A potem na schodach, gdy skończył się tan
„Żegnaj mi” szept jej słychać cichy
„Żegnaj mi i nie myśl o mnie źle”
Tam śród sal z szampanem lśnią kielichy
„Żegnaj mi... o szóstej czekaj mnie”.
Nazajutrz przyszła, zwyciężył jej wstyd
I posiadł dzieweczkę uroczą
Wziął ciało blado różowe jak świt
I usta, co krwią słodko broczą.
„Najdroższy, wszak prawda, ty kochasz mnie
Ja przyszłam z tak ciężkiem sumieniem
Tyś skradł me serce na długie już dnie,
Ach, nie mów nic, zbyj mnie milczeniem!”
I przy pożegnaniu podała mu dłoń
I gęstą woalką spowiła skroń...
„Żegnaj mi, myśl o swej dziewczynie
Żegnaj mi, tyś mnie rozkoszą spił!
Czuję się tak, jak po mocnem winie...
Żegnaj mi... ach, Boże brak mi sił...”
Aż dnia pewnego skończył się sen
Tak prędko jak był się zjawił
Skończył się zwykły romansik ten,
Dziś innej wdzięk i czar go bawił
I przyszła do niego ostatni raz
„Przyznaj się, tyś mnie okłamał,
Czy pomnisz walca, co połączył nas?
Na zawsze tyś więzy te złamał
Milczysz?.. pobladłeś?” Huk. Błysk i strzał...
Zduszony jęk, on pada na ziemię.
„Żegnaj mi, szept jej płynie z cicha
Żegnaj mi, ja tak kochałam cię...
Wszystko mknie... śmierć na ciebie czyha
Żegnaj mi... ja tak kochałam cię”...
11.02.2023
słowa kluczowe:
Przepisała Iwona.
Szukaj tytułu lub osoby
Hej, pary kręcą się wokoło
On ter danserki ujmuje dłoń
I w taniec rzuca się wesoło
Rumieńcem twarz płonie, oczęta lśnią
Zawisła na jego ramieniu
A walca dźwięki wirują i brzmią
W rozkosznem jak sen omamieniu,
„Tam mama czeka. Ach puść mnie już pan”
A potem na schodach, gdy skończył się tan
„Żegnaj mi” szept jej słychać cichy
„Żegnaj mi i nie myśl o mnie źle”
Tam śród sal z szampanem lśnią kielichy
„Żegnaj mi... o szóstej czekaj mnie”.
Nazajutrz przyszła, zwyciężył jej wstyd
I posiadł dzieweczkę uroczą
Wziął ciało blado różowe jak świt
I usta, co krwią słodko broczą.
„Najdroższy, wszak prawda, ty kochasz mnie
Ja przyszłam z tak ciężkiem sumieniem
Tys skradł me serce na długie już dnie,
Ach, nie mów nic, zbyj mnie milczeniem!”
I przy pożegnaniu podała mu dłoń
I gęstą woalką spowiła skroń...
„Żegnaj mi, myśl o swej dziewczynie
Żegnaj mi, tyś mnie rozkoszą spił!
Czuję się tak jak po mocnem winie...
Żegnaj mi... ach, Boże brak mi sił...”
Aż dnia pewnego skończył się sen
Tak prędko jak był się zjawił
Skończył się zwykły romansik ten,
Dziś innej wdzięk i czar go bawił
I przyszła do niego ostatni raz
„Przyznaj się, tyś mnie okłamał,
Czy pomnisz walca, co połączył nas?
Na zawsze tyś więzy te złamał
Milczysz?.. pobladłeś?” Huk. Błysk i strzał...
Zduszony jęk, on pada na ziemię.
„Żegnaj mi, szept jej płynie z cicha
Żegnaj mi, ja tak kochałam cię...
Wszystko mknie... śmierć na ciebie czyha
Żegnaj mi... ja tak kochałam cię”...